Ślub i wesele to piękne kilkadziesiąt godzin. Zdarza się raz, więc ludzie lubią uwieczniać każdą chwilę na wszelakich nośnikach danych – zdjęciach, filmach. O ile zdjęcia można sobie łatwo pooglądać przy deserze, o tyle ciężko znaleźć czas na kilkudziesięciogodzinny film ze ślubu i wesela.
Nawet skrócenie go do kilku godzin zazwyczaj powoduje, że płyta sobie leży, leży i się kurzy, aż wreszcie ktoś ją wyrzuci. Czy warto w ogóle robić film? Tak, ale jest dużo „ale”. Film będzie miał sens, jeśli będzie krótki, zawrze to, co najważniejsze i będzie dobrze zmontowany. Co to wszystko oznacza?
Długość, to znaczy krótkość, powinna trzymać się w ramach przeciętnego filmu bądź odcinka serialu, czyli od kilkudziesięciu minut do półtorej godziny. No maksymalnie dwóch. Najważniejsze momenty to są te, które młoda para uważa za najważniejsze. Kamerzysta musi albo dobrze nas znać, albo trzeba mu w żmudnym procesie montowania filmu towarzyszyć.
Dobrze zmontowany film nie powoduje bólu oczu jak przy amatorskich nagraniach drżącą ręką fikającej walczyka szwagierki. Powinien dynamicznie, ale z zachowaniem nastroju, przedstawiać poszczególne etapy imprezy. W końcu chodzi też o to, żeby naszym przyszłym dzieciom na widok tego filmu nie zrobiło się nas szkoda. Warto również zadbać o odpowiednią jakość filmu, najlepiej jeśli będzie nagrany w technologii HD. Wielu filmowców weselnych, którzy idą z duchem czasu, oferuje młodej parze film na płytach dvd i na blu-ray.