Suknie ślubne o długości do pół łydki przeżywają obecnie prawdziwe boom. Moda na nie przyszła razem z modą na codzienne suknie za kolano. Trzeba przyznać, że są one ciekawą odmianą do wszechobecnych princesek. Wystarczy tylko spojrzeć na zdjęcia Marylin Monroe, czy Brigitte Bardot, aby przekonać się, że tego typu sukienki są kwintesencją kobiecości. Podkreślają to, co podkreślać powinny i maskują to, co zamaskować powinny. Poza tym fason nawiązujący do lat 50-tych jest szalenie elegancki i wytworny. Doskonale sprawdzi się zarówno w dosłownym wydaniu retro, jak i stylizacji utrzymanej w nowoczesnym duchu.
Suknie za kolano najlepiej prezentują się wykonane ze zwiewnych i ultra lekkich materiałów. Moim osobistym numerem jeden jest tiul, choć muszę przyznać, że muśliny i organtyny jedwabne prezentują się równie szykownie. Miłym dodatkiem są ozdobne pasy podkreślające talię oraz kokardy wiązane w pasie, utrzymane w kontrastowym kolorze. Tradycjonalistkom polecam fasony w odcieniach bieli i ecru. Nowoczesne Panny Młode, które nie boją się odbiegać od tradycji, powinny skusić się na modele w odcieniach różu, baby blue, czy czerwieni. Ciekawym pomysłem są też suknie ślubne za kolano w groszki lub drobne kwiatki.
Biorąc pod uwagę fakt, że tego typu sukienki pięknie budują sylwetkę i nadają jej ładnych proporcji, mogą być noszone zarówno przez bardzo szczupłe dziewczyny, jak i te mające nieco więcej ciałka. Suknia z dopasowaną górą i rozkloszowanym dołem, a więc nawiązująca do nieśmiertelnego New Look’u Diora genialnie zamaskuje szerokie biodra lub masywne uda. Pozwoli też podkreślić smukłe ramiona i piękny dekolt.
Jeśli ceremonia ślubna odbywa się w sezonie innym, niż letni, do takiej sukienki radzę wam dobrać odpowiednio skrojony płaszczyk, fikuśną marynarkę lub krótkie bolerko. Wybierając buty, dobrze jest sięgnąć po te na niewysokim obcasie. Ładnie wysmuklą sylwetkę. Ciekawym pomysłem będzie zestawienie takiej sukni z balerinami tak, jak zwykła robić to Brigitte Bardot.
Sukienki za kolano to niekwestionowany przebój sezonu 2014. W swoich kolekcjach posiadają je najwięksi projektanci, z Diorem na czele. Na naszym polskim rynku po fasony a’la lata 50-te sięgnął Dawid Woliński. Ja jestem bardzo na tak, a wy? Dacie się skusić, czy jednak pozostaniecie wierne klasyce?