Buty Melissa w ślubnej odsłonie

Buty Melissa (źródło: pinterest)
Buty Melissa (źródło: pinterest)

Nie wiem jak wy, ale ja już nie mogę patrzeć na białe (ewentualnie kremowe) buciki na śmiesznym obcasie, zdobione kiczowatymi perełkami lub co gorsza – cekinami. Ja takich butów nigdy nie założyłabym do ślubu. Wydaje mi się, że ich czas dawno już minął. Dziś jeśli chcemy pójść w białych butach do ślubu (bo to oczywiście nie jest zbrodnia) to najczęściej wybieramy te w wydaniu klasycznym, na pięknej smukłej szpilce, bez zdobień i udziwnień. Częściej i śmielej sięgamy jednak po obuwie w wydaniu kolorowym. Dlaczego? Bo monotonna i wszechobecna biel zaczęła nas już nudzić, a kolorowy akcent genialnie ożywia ślubną stylizację i dodaje jej charakteru. Poza tym odrobina szaleństwa w dniu własnego ślubu jeszcze nikomu nie zaszkodziła! 🙂 

Kolorowych butów na rynku jest pod dostatkiem. Jednakże te wykonane z gumy i słodko pachnące malinami są tylko jedne… Świetnie prezentują się na nodze, a także stanowią idealną alternatywę dla oklepanej klasyki. Jak dla mnie buty Melissa (bo o nich tu mowa) są doskonałym pomysłem na dopełnienie ślubnego looku.

W Polsce pojawiły się już jakiś czas temu i od razu skradły kobiece serca. Moje także. Para różowych czółenek ozdobionych czarnym serduszkiem po dziś dzień jest prawdziwą dumą mojej obuwniczej kolekcji. Uważam, że żadne inne buty nie dopełnią tak pięknie sukni ślubnej, jak te. Z bogatej gamy Melissek możecie wybrać zarówno seksowne czółenka, jak również modele na koturnie. W tym sezonie najmodniejsze są Melisski w odcieniach słodkich landrynek, które wręcz idealnie współgrają z romantycznym ślubnym lookiem. Jeśli jesteś fanką różu, to wybierz czółenka w tym właśnie kolorze. Jeśli wolisz nieco inne rozwiązania, możesz zdecydować się na buty w odcieniu brzoskwini, pistacji lub wrzosu. Do ślubnej kreacji fajnie będą wyglądały także czółenka w nieco mocniejszym odcieniu fuksji lub jagody.

pinterest
pinterest
pinterest
pinterest
pinterest
pinterest
pinterest
pinterest
pinterest
pinterest

 

 

Do długiej sukni możecie spokojnie wybrać Melisski w tradycyjnym wydaniu, czyli gładkie i bez ozdób. Jeśli zdecydujecie się na suknię, która z przodu jest krótsza niż z tyłu, sięgnijcie po Melisski w nieco bardziej finezyjnym wydaniu. Genialnie będą prezentować się fasony, które z przodu posiadają oryginalne zdobienie, np. w postaci serduszka lub bombki.

Ja Melisskom w ślubnej odsłonie mówię stanowcze TAK! A wy?

pinterest
pinterest
pinterest
pinterest
pinterest
pinterest
pinterest
pinterest

 

 

 

 

 

 

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *