Fryzury ślubne mogą być różne – mniej lub bardziej eleganckie, nieco nonszalanckie, zadziorne. Najważniejsze, aby współgrały z charakterem panny młodej i… wybraną przez nią sukienką. Bo przecież do sukni w stylu boho nie upniemy wysokiego koka i nie ozdobimy go tiarą czy opaską z perłami. A do wytwornej princessy nie zapleciemy warkocza. Fryzura i suknia muszą ze sobą współgrać. Koniec i kropka. Dziś przyjrzymy się z bliska upięciom. Dlaczego? Bo to one wciąż wiodą prym w ślubnym fryzurach.
Jeśli elementem ślubnej stylizacji jest welon, wówczas warto postawić na upięcie w postaci wysokiego koka. Przy takiej fryzurze warto wypuścić z przodu luźne pasmo włosów, ale oczywiście nie jest to konieczne. Jeśli dobrze czujecie się w gładko zaczesanych włosach, nic nie stoi na przeszkodzie! Kok idealnie nadaje się do tego, aby upiąć pod nim welon – zarówno krótki, jak i długi.
Upięcia przy długich włosach
Długie włosy zawsze dają większe pole manewru niż krótkie fryzurki. Tak naprawdę możemy z nimi zrobić co tylko nam się podoba. Możemy na przykład zapleść warkocza, zwłaszcza jeśli suknia ślubna utrzymana jest w boho stylu lub wykonana z koronki. Możemy też zdecydować się na surferskie fale i ozdobić je tylko biżuteryjnymi spinkami albo połączyć jedno i drugie i stworzyć fryzurę zwaną „wodospadem”.
Luźne upięcia
Upięcia ślubne to nie tylko koko a’la Maria Antonia, choć tak najczęściej są kojarzone. Luźne i nieco nonszalanckie także wyglądają efektownie. Świetną propozycją są np. kucyki zwane banana bun. Jeszcze lepiej wyglądają kiedy ozdobi się je kwiatami.